Niedziela
6 października 2013
Wpis
pierwszy
Co
ja właśnie wyczyniam? Mój hipsterski tryb życia uszedł w tej oto
sekundzie z dymem. Na długo zapamiętam tę sekundę. W końcu
pamiętnik jest dokładnie od tego. Zapamiętywanie przedziwnych
momentów naszego życia. Za dziesięć lat będę to czytać i śmiać
się z tego, jak głupia byłam. Nadal nie wierzę, że dałam się
namówić na pisanie pamiętnika. Tak, namówić. Mój umysł
konsekwentnie próbował udowodnić mi, że wokół dzieje się dużo
wszystkiego, że trzeba to gdzieś uwiecznić. Może pora na pierwszy
typowo pamiętnikowy wpis...
Drogi pamiętniku. Głupi zwrot,
zacznę jeszcze raz. Zwyczajny notatniku za złoty sześdziesiąt
dziewięć. Nie ma sensu nazywania cię drogim, skoro było mnie na
ciebie stać. Posłuchaj mnie uważnie, bo drugi raz pisać tego nie
będę. Pozwól, że cofnę się wspomnieniami do początku
dzisiejszego dnia. Pamiętam jakby to było wczoraj, hehe... (Tutaj
wyobrażam sobie dźwięk harfy. Oluchno z dziesięciu lat do przodu,
zrób to samo.)
Obudziłam
się z samego rana. Była godzina 11:00. Oczywiście wcale niedobrowolnie. Sen o beztroskim bieganiu po łące z lamami przerwał
mi donośny dzwonek wiadomości SMS: ,,Gieniu, przestań grać na
keyboardzie!". Brzmi dokładnie tak i nadal mnie śmieszy –
nawet jeśli budzi mnie z tak pięknego snu. Uśmiechnęłam się
pomimo tego, że pospałabym jeszcze z godzinkę czy dwie. Zaspana
sięgnęłam po telefon. Pozwoliłam moim oczom powoli przyzwyczaić
się do światła i niesennej rzeczywistości. Takie SMSy mogą
budzić mnie codziennie:
Siemanko.
Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem... Moi rodzice zostawili mnie
z młodszą siostrą. Cały dzień jest pod moją opieką. Możemy
wpaść do Ciebie z wizytą? (:
Oj, wpadaj do mnie kiedy chcesz...
Eheheh, rozmarzyłam się. Mam jakieś dziwne uczucie, że coś biega
mi po wewnętrznej stronie żołądka za każdym razem, gdy o nim
myślę. A tak, nie napisałam jeszcze o kogo chodzi. Wiadomość tą
dostałam od Artura aka Kędziora. Wiesz ma starsza wersjo, tego ze
świetnym gustem muzycznym, bujnymi czarnymi lokami, które mienią
się wspaniale, układając w perfekcyjny nieład za każdym razem,
gdy jest w zasięgu mojego wzroku, tego co pachnie męskimi perfumami
nie za mocno i nie za słabo, ale tak, że zapominam o wszystkim
innym co mnie otacza, gdy tylko poczuję go blisko... No, od tego
kolegi mojego brata. Lubię spędzać z nim czas. Nigdy nie brakuje
nam tematów do rozmów, bo dużo nas łączy. Wciąż dowiadujemy
się o sobie coraz więcej... Czy on wspominał mi o tym, że ma
siostrę?
- Jasne, że możecie do mnie wpaść. W ramach doinformowania, ile lat ma Twoja siostra?
- 10. Super, dzięki. Będziemy za jakąś godzinę. K?
- Yep, przybywajcie towarzysze.
- Hehe, do zobaczenia. ;)
Czy ja mu wspomniałam o tym, że
kompletnie nie mam podejścia do ludzi znacząco młodszych ode mnie?
Może jego siostra jest tak fajna jak on. Skrycie wtedy na to
liczyłam.
Godzina
12:00. Miałam na sobie perfekcyjnie wyprasowaną niebieską koszulkę
na specjalne okazje, takie jak na przykład wizyta świetniego
chłopaka z jego młodszą siostrą. Przygotowałam się również z
teorii. Zapamiętać: dziewczynki w wieku dziesięciu lat lubią
słuchać muzyki popularnej sprzedawanej przez dobrze opłacane
gwiazdki i już nie są pokoleniem Pokemonów i Dragon Balla. O
matko, będzie ciężko... Czy było? Dobra, nie wybiegajmy w
przyszłość. Pukanie do drzwi. (Tak przy okazji - ktoś ukradł nam
wycieraczkę.) Brat jak zwykle wcale nie rwie się do ich otworzenia.
Otwieram więc ja. W tym momencie przyznaję, doznałam lekkiego
szoku. W progu nie było wcale Artura. Stała przede mną jedynie
dziewczynka, mniejwięcej metr piędziesiąt pięć, z dwoma ciemnymi
warkoczykami, które choć nie są niczym nadzwyczajnym, rzucały się
jako pierwsze w oczy. Czy Artur właśnie wkręcił mnie w
bezinteresowną opiekę nad jego siostrą? Cholerka. Do moich
rozmyśleń dostał się taki wątek. Na szczęście nia musiałam
brnąć w ten błąd długo. Przedstawiła się – Zuzia. Chwilę po
tym uświadomiła mi, że jej brat przyjdzie za minutkę, bo dzielnie
poświęca się bohaterskim czynom, ratując nasz świat przed
samozagładą. Przynajmniej w mojej świadomości tak to brzmiało...
Powiedziała, że Artur pomaga staruszce wnieść zakupy na wyższe
piętro. No tak, w końcu jest idealny.
No i się zdenerwowałem bo nie wiem co dalej... Ślicznie. Masz zamiar jeszcze coś napisać?
OdpowiedzUsuńCzy będzie c.d? :D
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńPerfect! Przynajmniej jak dla mnie xD Fajnie by było, jakbyś dopisała coś jeszcze, ale pewnie nie mam na co liczyć... ech.
Niech Wena i lamy będą z tobą.
Oluchna, masz za ciekawe życie, pisz częściej!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Lamolandii. ^^
Świetne ! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jeszcze coś napiszesz :3
Oluchno, jest pięknie! Pisz dalej :3
OdpowiedzUsuńHahahaha ja jestem Zuzia! Zuzie to zuo, mówię wam :D
OdpowiedzUsuńJesteś okropna, że nie chcesz tego dokończyć. Ale rozwalił mnie zwrot. "zwykły notatniku za złoty sześćdziesiąt dziewięć"
OdpowiedzUsuńOluchna, zjem jak nie dokończysz! ;3 Kupisz mi taki notatnik?
OdpowiedzUsuńMusiałaś mieć fajną wycieraczkę, skoro ktoś ci ją podjebał xD
OdpowiedzUsuń